Tragedia nad morzem – sezon 2025 rozczarowuje restauratorów i hotelarzy. Pogoda odstrasza, a obłożenie dramatycznie spada
Jeszcze kilka lat temu, gdy tylko nad Bałtykiem pojawiało się słońce, plaże od Świnoujścia po Hel tętniły życiem. Rodziny z dziećmi, pary, seniorzy i młodzież – wszyscy szukali wytchnienia na złocistym piasku i korzystali z uroków nadmorskich kurortów. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Lato 2025 roku miało być rekordowe – tak przynajmniej zakładali właściciele pensjonatów i restauracji. Tymczasem nadszedł lipiec, a zamiast tłumów – puste stoliki i niewykorzystane pokoje.
Pogoda zawiodła nadzieje
Od początku wakacji pogoda nad morzem pozostawia wiele do życzenia. Chłodne poranki, przelotne opady i silny wiatr skutecznie odstraszają turystów, którzy w ostatnich latach nauczyli się wybierać ciepłe kierunki zagraniczne – Grecję, Chorwację czy Hiszpanię. Tam słońce gwarantowane, a ceny… coraz bardziej konkurencyjne. Polskie morze w tym roku przegrywa z południem Europy.
Restauratorzy i hotelarze nie ukrywają rozczarowania. – „To już nie jest ten sam lipiec, co kiedyś. W weekend jeszcze coś się dzieje, ale w tygodniu? Pustki. Tak źle nie było od czasów pandemii” – mówi właścicielka jednej z popularnych smażalni w Świnoujściu.
Dane nie kłamią: 50% obłożenia w tygodniu
Jeszcze w 2023 i 2024 roku lipiec przynosił niemal pełne obłożenie pokoi przez cały tydzień. Teraz dane są bezlitosne – od poniedziałku do piątku pensjonaty świecą pustkami. Średnie obłożenie w środku tygodnia to około 50%. Jedynie w weekendy sytuacja wygląda lepiej – osiągany jest poziom 90%, ale to nie wystarcza, by zrekompensować straty.
– „Tracimy najważniejsze tygodnie w roku. To przecież teraz powinniśmy zarabiać na cały sezon jesienno-zimowy. Tymczasem nie pokrywamy nawet kosztów utrzymania lokalu” – mówi rozgoryczony właściciel hotelu w Międzyzdrojach.
Turyści zmienili swoje przyzwyczajenia
Nie bez znaczenia jest fakt, że wielu Polaków zmieniło swoje wakacyjne preferencje. Coraz popularniejsze są wyjazdy zagraniczne typu last minute, gdzie za podobną cenę można liczyć na lepszą pogodę i pełne wyżywienie w standardzie all inclusive. W dodatku coraz większa liczba turystów preferuje krótsze wypady – na przykład tylko na weekend, zamiast tygodniowego pobytu.
– „Zauważamy spadek rezerwacji tygodniowych. Turyści przyjeżdżają na 2-3 dni, a potem wracają do pracy lub szukają innych atrakcji. Czas nadmorskich wakacji w stylu 'od soboty do soboty’ powoli mija” – tłumaczy pracownik biura informacji turystycznej w Kołobrzegu.
Ceny też swoje robią
Choć wiele mówi się o inflacji, nie da się ukryć, że ceny nad polskim morzem nie należą do najniższych. Obiad dla czteroosobowej rodziny w restauracji to często koszt ponad 200 zł. Noclegi? Nawet w mniejszych miejscowościach ceny nie spadają poniżej 150 zł za noc, a w kurortach takich jak Sopot czy Świnoujście – 400–600 zł to norma.
– „Turyści coraz częściej kalkulują. I często dochodzą do wniosku, że bardziej opłaca się wyjazd do Bułgarii czy Albanii” – mówi właściciel pensjonatu w Rewalu.
„Tego czasu już nie wrócimy”
Hasło powtarzane przez lokalnych przedsiębiorców brzmi jak echo czasów minionej świetności. Nadzieje na udany sezon zostały brutalnie zweryfikowane przez pogodę i zmieniające się nawyki turystów. – „To już nie są te wakacje, co kiedyś. Tego czasu nie wrócimy. Możemy tylko ratować to, co się da” – mówi z rozgoryczeniem restauratorka z Ustronia Morskiego.
Sytuacja przypomina czasy pandemii
Wielu przedsiębiorców przyznaje, że ostatni raz tak trudny sezon był w 2020 roku – w szczycie pandemii koronawirusa. Wówczas obostrzenia sanitarne uniemożliwiały prowadzenie działalności, teraz – brak gości sprawia, że restauracje otwierane są tylko w weekendy.
– „Płacimy czynsze, zatrudniamy pracowników, ale nie ma dla kogo gotować. Robimy promocje, oferujemy happy hours, ale to nie działa, jeśli nie ma ludzi” – mówi właściciel burgerowni w Łebie.
Jakie są perspektywy?
Prognozy meteorologiczne nie napawają optymizmem. Kolejne dni mają przynieść deszcz i umiarkowane temperatury. Jeśli pogoda nie zmieni się diametralnie, lipiec może okazać się miesiącem strat. Nadzieja pozostaje w sierpniu, który zwykle jest równie popularny jak lipiec, a także w długim weekendzie sierpniowym – ten może jeszcze uratować bilans sezonu.
Co można zrobić?
Lokalne samorządy i organizacje turystyczne starają się ratować sytuację. Organizowane są darmowe koncerty, festyny rodzinne, spacery z przewodnikiem, a także kampanie promujące polskie wybrzeże. W social mediach pojawiają się hasła: „Nie musisz lecieć do Grecji, by odpocząć. Polska plaża czeka!”
Podsumowanie: czy to już koniec sezonów „pełnych ludzi”?
Rok 2025 może przejść do historii jako symboliczny koniec czasów, kiedy polskie morze tętniło życiem przez całe wakacje. Restauratorzy, hotelarze i właściciele atrakcji turystycznych muszą się zmierzyć z nową rzeczywistością. Kluczowe będzie dostosowanie się do zmian – zarówno w oczekiwaniach turystów, jak i w strategiach promocji.
Polskie wybrzeże nadal ma ogromny potencjał, ale jeśli nic się nie zmieni – tego lata już nikt nie wróci. A przynajmniej nie tak licznie, jak dawniej.
- Granica w Świnoujściu Co ukrywa Tusk Tak wygląda granica w niedzielny poranek – FILM
- Wypadek na A6: Zderzenie ciężarówki i busa na trasie Szczecin – Goleniów. Ogromne korki i utrudnienia [6.07.2025]
- Dziki na cmentarzu w Świnoujściu. Co się dzieje i dlaczego to niebezpieczne? Mieszkańcy są zaniepokojeni
- Świnoujście – Koń padł na promenadzie w Świnoujściu – stanowisko – Fundacja Animals Przystań Świnoujście
- Światowy Dzień Bikini – 5 lipca, czyli dzień rewolucji mody i kobiecej wolności